1:0

Z dużej chmury mały deszcz...

Wiele podtekstów było związanych z tym meczem. Zapowiadała się wielka bitwa, trawa miała być zaorana przez obie strony. Tymczasem było spokojnie. Duża w tym zasługa sędziego Marka Kofina z Katowic, który od początku do końca (wraz ze swoimi kolegami na liniach) utrzymywał spokój na boisku. 

Sarmacja mogła, RKS musiał wygrać ten mecz. Sytuacja w tabeli gości jest nie do pozazdroszczenia, gospodarze natomiast spokojnie "ciułają" punkty i mają w miarę bezpieczną pozycję. 

W pierwszej połowie za dużo się nie działo. Blisko bramki było w pierwszym, gdzie goście mieli dwie sytuacje. I to by było na tyle jeśli chodzi o pierwsze czterdzieści pięć minut.

Druga połowa zaczęła się od bramki dla Sarmacji, bramki, która zadecydowała o wyniku. W 51 minucie Piotr Samborski precyzyjnie uderzył z rzutu wolnego i piłka wpadła do bramki. Błąd popełnił bramkarz RKS-u, który nie do końca dobrze pilnował rogu, w który wpadła piłka. W 55 minucie Marcin Szopa popisał się rajdem, ale zakończył się on na bramkarzu gospodarzy. W 57 minucie mocnym strzałem popisał się Arkadiusz Kowalczyk, ale znów Rafał Dawid wyszedł obronną ręką. W 59 minucie mogło być 2:0, nie było bo kontrę 3 na 1 źle zakończył zawodnik Sarmacji i wciąż na tablicy wyników widniał wynik 1:0. Goście dalej atakowali. W 70 minucie strzał Kowalczyka przechodzi nad poprzeczką. Szczęście było tego dnia z gospodarzami. W 72 minucie zza pola karnego "huknął jak z armaty" Maksym Hladchenko, piłka trafiła w słupek, a następnie przeturlała się po linii i uderzyła w drugi słupek i wpadła w ręce bramkarza gospodarzy! Nawet trener Sarmacji krzyczał do swoich zawodników: "Szanujmy to szczęście...". No i Ci go posłuchali, poszanowali, szczęście, poszanowali też piłkę, no i teraz mogą dzięki temu poszanować 3 punkty. Nie zawsze wygrywa ten, co ma więcej sytuacji. Wygrywa ten, kto umieści piłkę w siatce rywala, o ten jeden raz więcej... 

Sarmacja Będzin - RKS Grodziec   1:0 (0:0)

Samborski 51 (wolny)