5:2
W końcu Zagłębie odpaliło...
Wiele sobie obiecywali kibice Zagłębia Sosnowiec, po powrocie do klubu trenera Artura Derbina. Patrząc na grę i na wynik końcowy, na usta wszystkich kibiców i osób związanych z Zagłębiem cisnęło się jedne słowo: NARESZCIE!
Takiej wygranej, to kibice w Sosnowcu nie pamiętają, choć wiadomo, że nowym stadionie na Zagórzu przegrywały już wielkie marki. Był to trochę dziwny mecz, ale z happy endem dla gospodarzy.
Od samego początku przewagę osiągnęli piłkarze Artura Derbina. Ataki te zaowocowały bramką w 17 minucie Joela Valencii po składnej akcji z Juanem Camarą. Po tej bramce dalej oglądaliśmy żywe spotkanie, ale wciąż z przewagą gospodarzy. W 40 minucie dał o sobie znać Meik Karwot, który ładnie i mocno uderzył z 20 metrów, jednak piłka minęła bramkę Lechii. W 42 minucie, goście wykonywali rzut wolny sprzed linii pola karnego. Strzał Luisa Fernandeza trafił w słupek! W doliczonym czasie gry z piłką z własnej połowy wyszedł Valencia, zagrał do Nikodema Zielonki, ten wystawił piłkę nadbiegającemu Karwotowi, który "odpalił pocisk" na bramkę gości i było 2:0!
Druga połowa rozpoczęła się dobrze dla gospodarzy, bo w 49 minucie ładnym strzałem zza pola karnego popisał się Kamil Biliński i piłka wpadła przy samym słupku. 3:0, tego chyba nikt się nie spodziewał, a na pewno sami goście z Gdańska. Ten wynik chyba troszkę uśpił sosnowiczan, bo do głosu zaczęli dochodzić goście. W 76 minucie strzałem zza pola karnego popisał się Ivan Zhelizko i zrobiło się 3:1. Chwilę potem było już 3:2. W 79 minucie bramkę samobójczą zdobył Mateusz Machała i Lechia złapała kontakt. Nie wiadomo, jak by się mecz potoczył, gdyby obie ekipy kończyły go w komplecie. Jednak gościom tego popołudnia nie było to dane. W 82 minucie drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną dostał Zhelizko. Chwilę potem Lechia grała już w "9". W 85 minucie również drugą żółtą kartkę dostał Tomasz Neubegauer. Gdańszczanie nie mieli już nic do stracenia i ruszyli do przodu szukać wyrównującej bramki. Jak to się mówi wóz, albo przewóz. No i niestety goście się przewieźli... W 87 minucie Zagłębiacy wyszli z kontrą 4 na 2, którą strzałem z bliska zakończył Adrian Troć i było 4:2. W doliczonym czasie gospodarze mieli rzut wolny na 17 metrze. Precyzyjnym strzałem po ziemi obok muru popisał się Marek Fabry i postawił przysłowiową kropkę nad i, zdobywając piątą bramkę.
Po bardzo dobrym i obfitującym w ciekawy scenariusz meczu Zagłębie Sosnowiec pokonało spadkowicza z Ekstraklasy Lechię Gdańsk 5:2. Na koniec jeszcze kibice Lechii podziękowali kibicom Zagłębia za wpuszczenie ich na swój sektor, na co oklaskami odpowiedział cały stadion. W tym czasie rundę honorową po murawie robili piłkarze gospodarzy z triumfującym trenerem "królem" Arturem Derbinem...
ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC - LECHIA GDAŃSK 5:2 (2:0)
Valencia 17, Karwot 45+4, Biliński 49, Troć 88, Fabry 90+2 (wolny) - Zhelizko 76, Machała 79 (samob.)
źródło: własne, RaSa
foto: lokalnapilka.pl / RaSa