0:4
To był mecz, w którym oglądaliśmy kilka rodzajów tańców, a tańczyli prawie wszyscy... Po meczu, tylko notę 10 za taniec dostali piłkarze Dawida Brehmera.
Gospodarze zatańczyli smutne tango. Było zaangażowanie, walka, ale reszta była smuta. Dużo strat, słaba skuteczność. Lepiej jednak dla Przemszy przegrać jeden mecz 0:4, niż cztery mecze po 0:1. W tym meczu było widać, że nerwy "związały nogi" zawodnikom Mateusza Mańdoka. Teraz może być już tylko lepiej... Goście z kolei zatańczyli skoczną, wesołą i szybką polkę. Prezentowali wesołą piłkę, wszystko Im wychodziło. Składne, szybkie akcje, a i skuteczność też była. Do tej polki dostosowali się też kibice z Podlesia, którzy nie chcąc być gorsi od swoich zawodników, zatańczyli sobie swój taniec labada - małego walczyka. Tańczyli również przy linii trenerzy obu klubów...
Pierwsza połowa to prawdziwy koncert gry w wykonaniu gości. W 15 minucie worek z bramkami rozwiązał Jacek Jarnot, który wykazał się sprytem i szybkością, bo w zamieszaniu to On wepchnął piłkę do bramki Przemszy. Po chwili było już 0:2 (23 min.). Jarnot uderza główką i zdobywa swoją drugą bramkę. Gospodarze jakby nie wiedzieli, co się dzieje i dostali kolejny cios. Tym razem od Oliwiera Gasza (32 min.), który wykonał centrostrzał. Piłka minęła obrońcę Przemszy i zawodnika Podlesianki i ku zdziwieniu bramkarza gospodarzy wpadła do bramki. Chwilę potem mogło być 0:4, ale piłka po strzale Mateusza Wacławskiego przeszła obok słupka i po 45 minutach mięliśmy wynik 0:3.
Druga połowa zaczyna się od ataków gospodarzy. W 53 minucie strzał Damiana Adamieckiego broni bramkarz Podlesianki, a dobitka Fabiana Klamy również pada łupem Marcela Owsińskiego. W 58 minucie przypomniał się Daniel Paszek (wykonywał w tym meczu mrówczą robotę dla swoich kolegów), który oddał strzał z ostrego kąta, lecz Przemysław Popczyk obronił ten strzał. W 60 minucie tenże Paszek pokazał indywidualny taniec z obrońcami gospodarzy i wyłożył piłkę Jarnotowi, a ten precyzyjnym strzałem przy słupku zdobył swoją trzecią bramkę w tym meczu. W 67 minucie Bartosz Nowotnik próbował jeszcze pokonać Popczyka, ale piłka przeszła nad poprzeczką. Gospodarze próbowali zdobyć jeszcze honorową bramkę, ale to nie był ich dzień. Dobrze prowadzący tego dnia mecz sędzia Robert Kowalczyk skończył mecz i mogliśmy zobaczyć radość katowiczan ze swoimi kibicami.
Przemsza Siewierz - Podlesianka Katowice 0:4
Jarnot x3, Gasz
źródło: własne, Rafał Sacha
foto: Rafał Sacha - lokalnapilka.pl
2:4
Zagrali w sparingu, zagrają zaraz w lidze...
W niedzielne popołudnie na boisku Iskry Psary, gospodarze podejmowali SKS Łagiszę. Oba kluby się dobrze znają, bo grają w tej samej lidze. Mimo to zagrali ze sobą sparing, a los chciał, że oba kluby zagrają ze sobą już w pierwszej kolejce.
Początek meczu był w miarę wyrównany, ale z każdą upływającą minutą goście byli lepsi, co udokumentowali strzeleniem dwóch bramek. W 11 minucie bramkarz gości wypuścił piłkę z rąk, wprost pod nogi Przemysława Wiśniewskiego, który z bliska wepchnął ją do siatki. W 34 minucie było już 0:2. Kamil Zimoląg uderzył nie do obrony i na przerwę oba zespoły zeszły przy prowadzeniu gości 0:2.
Mimo wyniku 0:2 trzeba przyznać, że mimo przewagi gości, piłkarze Iskry grali fajną piłkę. Na przedmeczowej rozgrzewce było widać, czego trener Adam Zbroszczyk oczekuje od swoich piłkarzy i oni starali się grać to w tym sparingu. A, że trener gospodarzy "grał razem z nimi" - co było widać po tańcu przy linii bocznej, to zawodnikom z Psar na pewno lepiej się grało, "czując oddech swojego trenera na plecach". Tę pewność pokazali na początku drugiej połowy, gdzie w ciągu pięciu minut wyrównali stan meczu na 2:2. Najpierw Mateusz Olek nie dał szans wiecznie młodemu Markowi Rajmundowi, posyłając piłkę w samo okienko, a następnie sprytnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Daniel Janas (50 min.) i mecz zaczął się od początku... To jakby uspokoiło na chwilę gospodarzy, a podrażniło gości, którzy zaczęli atakować. Na boisku pojawił się w drużynie gości Mateusz Keller, który w pojedynkę rozstrzygnął to spotkanie na korzyść Łagiszy. Najpierw w 55 minucie uderzył przy słupku, a następnie samotny rajd od połowy boiska zakończył minięciem bramkarza Iskry strzelając do pustej bramki.
Iskra Psary - SKS Łagisza 2:4 (0:2)
Wiśniewski, Zimoląg, Keller x2 - Olek, Janas (wolny)
źródło: własne, Rafał Sacha
foto: Rafał Sacha - lokalnapilka.pl
1:3
Walka, walka, walka i cztery bramki. Bardzo dobre widowisko w niedzielny poranek w Sosnowcu. Zwycięsko z niego wychodzi Szczakowianka Jaworzno.
Po sobotniej porażce z GKS-em Katowice 1:3, trener Skowronek pojawił się ze swoją częścią pierwszej drużyny (resztę uzupełniała młodzież z rezerwy), w niedzielny poranek na bocznym boisku Zagłębia, by rozegrać sparing z bardzo dobrze wyglądającą i grającą ekipą Pawła Cygnara Szczakowianką Jaworzno. Mecz od początku był bardzo twardy. Nikt nogi nie cofał, mimo tego, że był to tylko sparing. Było kilka fauli, ale wynikały one z walki, niż ze złośliwości. Poza tym sędzia meczu Mariusz Goriwoda szybko reagował na wydarzenia boiskowe. Więcej sytuacji mieli gospodarze, ale byli nieskuteczni. Skutecznością wykazali się goście, a dokładniej Mateusz Wawoczny, który w 21 minucie wykorzystał dokładną centrę i bierną postawę obrońców Zagłębia i strzelił bramkę głową. Próby gospodarzy na wyrównanie były nieskuteczne i do przerwy było 0:1.
W drugiej połowie zobaczyliśmy trzy bramki. Tempo spotkania stało również na wysokim poziomie tak, jak i w pierwszej połowie. Gospodarze dalej dążyli do wyrównania i udało im się to w 70 minucie, po indywidualnej akcji Maksymiliana Banaszewskiego, który strzałem w krótki róg zaskoczył bramkarza gości. Gdy gospodarze złapali kontakt, błąd popełnił obrońca Zagłębia Mateusz Bodzioch, który stracił piłkę na rzecz Jakuba Sewerina, ten zobaczył wolnego Michała Chrabąszcza, który nie miał problemów z wpakowaniem piłki do siatki. Wynik meczu ustalił ponownie Chrabąszcz, który w zamieszaniu w polu karnym Zagłębia wykazał się najszybszym refleksem i umieścił piłkę w bramce sosnowiczan.
Szczakowianka pokazała bardzo dobrą grę i widać, że będzie na pewno w czołówce zespołów rywalizujących w pierwszej grupie czwartej ligi. Gospodarze grali również fajną i szybką piłkę, ale razili nieskutecznością.
Zagłębie Sosnowiec - Szczakowianka Jaworzno 1:3 (0:1)
Banaszewski - Wawoczny (głową), Chrabąszcz x2
źródło: własne, Rafał Sacha
foto: Rafał Sacha - lokalnapilka.pl
3:3
Sześć bramek i szybkie, dobre widowisko w meczu AKS-u i Górników z Wesołej...
Początek meczu należał do gospodarzy, którzy organizowali fajne akcje, przewagę tę udokumentowali bramką. Strzałem, tzw. po długim popisał się Marcin Golasz. Potem inicjatywę przejęli goście i zasłużenie wyszli na prowadzenie 1:2. Dwie bramki strzelił Krzysztof Gondzik - szczególnie ta na 1:1 była ładna, bo została zdobyta strzałem z daleka. Na przerwę obie ekipy schodziły przy wyniku 1:2.
W drugiej połowie zobaczyliśmy również trzy bramki. Stan meczu wyrównał Grzegorz Figura, który po strzale głową dał remis swojej drużynie. Obie ekipy nie broniły i starały się grać ofensywnie. Pod koniec meczu Górnicy przeprowadzili bardzo ładną, składną akcję, którą na bramkę zamienił Krystian Mondry. Jednak długo prowadzeniem nie cieszyli się goście, bo precyzyjnym strzałem obok bramkarza gości popisał się zawodnik testowany i mecz zakończył się sprawiedliwym remisem 3:3.
AKS 1917 Niwka - Górnik Wesoła 3:3
Golasz, Figura, zt - Gondzik x2, Mondry
źródło: własne, Rafał Sacha
foto: Rafał Sacha - lokalnapilka.pl